Opublikowano Dodaj komentarz

Do zobaczenia, synku

Okładka

Gdy liczy się przede wszystkim sukces, przebojowość i zaradność łatwo przeoczyć tych, których dotyka coś, z czym poradzić sobie trudno lub wręcz nie można. Śmierć bliskiej osoby, śmierć dziecka potrafi zepchnąć nas w izolację, utratę wiary, depresję. Książka Gregory’ego Floyda, który stracił w wypadku sześcioletniego synka, pokazuje, że jednak nie musi tak być. Świadectwo ojca prowadzi nas szlakiem żałoby – od zupełnej ciemności, poprzez trudną akceptację, aż do chwili, kiedy powrót siły i nadziei okazuje się możliwy.

To książka nie tylko dla tych, którzy sami doświadczyli dramatycznej straty, ale także dla tych, którzy im towarzyszą – członków dalszej rodziny, przyjaciół, duszpasterzy. Autor odważnie wprowadza nas w intymne rejony smutku, bezradności i obaw, ale równie odważnie odsłania przed nami swoje poszukiwanie wiary, sensu i prawdziwego pocieszenia.

„Do zobaczenia, synku” to cenna lektura również dla zbolałych i wątpiących, których dotknęło inne nieszczęście niż śmierć bliskiego. Książka ta, wskazując na wartość rodziny i wspólnoty, odkrywa, że ból nie musi być bezsensowny, przygnębienie nie trwa wiecznie, a więzi z bliskimi trafią pokonać nawet ostateczną rozłąkę.

Kup książkę w naszym sklepie.

  Lektura tej znakomitej pozycji da wiele światła każdemu rodzicowi, któremu trudno unieść cierpienie po stracie swojego dziecka. Może też stać się szczególnie pomocna dla tych, którzy po doznanej tragedii, obrazili się na Pana Boga i przestali z Nim rozmawiać.     

    Stanisław Górski, OP

====================================================================

„Do zobaczenia, synku” to książka mocna, przejmująca, pozbawiona sentymentów i do bólu szczera. Niemal na wzór sakramentu mówi o rzeczach strasznych i wspaniałych i ma siłę je uobecnić.

Dr Peter J. Kreeft, Profesor Boston College

====================================================================

 Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach miała miejsce tragedia, rodzice przeżywają to samo: kolejne etapy żałoby, nieodwracalne zmiany w postrzeganiu świata, Boga i spraw wiary, sensu życia…

Książka Gregory’ego Floyda to nie fikcja literacka, to rzeczywistość…

Kasia i Kamil, rodzice po stracie Hani

 

Opublikowano Dodaj komentarz

Chleb, owsianka i nie tylko

tekst alternatywny

Pierwsze skojarzenie kulinarne ze Szkocją? Owsianka. (Dla innych whisky). Także w wersji wytrawnej, o czym opowiadał w jednym ze swoich programów Robert Makłowicz: kiełbaski, mleko, śmietanka, płatki owsiane, pory. I jeszcze chlust whisky. Brzmi nieco ekstrawagancko, ale smakuje wybornie. Jak piszą autorzy „Ze świata Celtów” (Myles Dillon, Nora K. Chadwick PIW, Warszawa 1975) „chleb i owsianka stanowiły normalny pokarm, ale na ucztach podawano wołowinę i wieprzowinę; pito piwo (…), także miód, (…) wino jedynie przy wielkich okazjach”. Bohaterowie „Kronik…” też ucztują: „…wędzona ryba z położonego poniżej jeziora i słone ostrygi; pieczone prosię i gotowana cebula, duszone w maśle pory i selery; świeży chleb i rozmaitość serów” (str. 145). No i to najpiękniejsze zdanie, zgroza dla wegetarian: ” …Aedan wbił zęby w trzecią już porcję glazurowanego miodem prosięcia” (str. 147). Dziś w Szkocji czy Irlandii ciężko byłoby zapewne trafić na taki rarytas, a przecież pochodząca z XII wieku  Księga z Leinster  kryje w sobie  „Sagę o prosięciu Maca Da Tho”. Nic to, spróbujcie koniecznie haggis!

Chcesz lepiej poznać Szkocję? Kup książkę.

zdjęcie: http://www.welcometoscotland.com

Opublikowano Dodaj komentarz

Królowa, kochanka, wojowniczka

W „Kronikach Iony. Wygnaniec” ciekawi są nie tylko główni bohaterowie. Trzy kobiety – Eithene, Ama i Domelch – mają silne osobowości, są dzielne, sprytne, nieustępliwe, choć każda na swój sposób. Pierwsza z nich – wyniosła królowa, druga – towarzyszka-powiernica i trzecia – przebiegła wojowniczka. Albo inaczej: pierwsza – piękna manipulatorka, druga – wierna kochanka, trzecia – odważna dyplomatka. Każdą z nich można scharakteryzować naprawdę rozmaicie, bo to postaci barwne, wielowymiarowe, dynamiczne. Średniowieczni mężczyźni, średniowieczne kobiety – ale wszyscy jakby znajomi, wcale nieodlegli…
Chcesz lepiej poznać Szkocję i jej historię? Kup książkę.

Opublikowano Dodaj komentarz

Pangur celtycki kot

Okazuje się, że w dawnych wiekach ceniono nie tylko najbardziej imponujących przedstawicieli kociej rodziny, np. lwa, któremu św. Hieronim, według legendy, wyciągnął cierń z łapy. Pewien mnich ze średniowiecznej Irlandii znalazł podobieństwo między sztuką pisania a sztuką łapania myszy…Poniższy wiersz napisany został w IX wieku, a do nas przemówił w tłumaczeniu Ernesta Brylla i Małgorzaty Goraj-Bryll.

MNICH I JEGO KOT
Ja, mnich, z kotem mym Pangurem
Każdy mistrzem w swojej sztuce
Pangur z myszy łupi skórę
A ja ryję się w nauce

Spokój co się w księgach mości
Wolę niźli sławę dźwięczną
Pangur ciszy nie zazdrości
Bo ma swą niewinną zręczność

I nie męczy nas szperanie
Gdy siedzimy mrucząc w domu
Boć to nasze polowanie
Niedostępne byle komu

Taki to los biednej myszy
By w pazury kotu wpadła
Jak litera którą piszę
Wpada w sieci abecadła

Pangur dojrzy okiem bystrym
Każdą szparkę na polepie
I ja prawdy wiem wieczyste
Choć nad manuskryptem ślepię

Jemu pysk z radości świeci
Gdy mysz łapką swą wygrzebie
Ja, gdy słówko złowię w sieci
Też uśmiecham się do siebie

Tak żyjemy rok za rokiem
I w tej spółce nam przyjemnie
Każdy tropi swoim tropem
Radujemy się wzajemnie

Kot jest mistrzem – ani słowa
I zna swoje ścieżki własne
Ja też wiem jak popracować
By rozświetlić, co niejasne

Ze zbioru

„Eire. Wiersze irlandzkie VI-XIX wiek”
wydanego przez Bibliotekę Telgte, ISC s.c., Poznań 2004.
Serdecznie dziękujemy Autorom przekładu za zgodę na opublikowanie tekstów na naszej stronie – Wydawnictwo Kropla.

Opublikowano Dodaj komentarz

Modlitwa świętego Kolumby na wygnaniu w Iona

Modlitwa świętego Kolumby na wygnaniu w Iona

Tak… stanąć na tej wyspie… Na ostrym urwisku

I widzieć morza ciemne rozlewisko

Najpierw ciche i nagle fale dźwigające

A o wielkich wędrówkach Bogu śpiewające

Tak, trzeba poznać przypływu wołanie

I odpływu uparte, tajemne znikanie

Widzieć jak wodorosty giną w grzywach piany

I słyszeć, że z Irlandii zostałem wygnany…

* * *

Więc modlę się do Pana co nad światem włada

I w niebach kryształowych wśród aniołów siada

I jest Panem ciemnego odpływu wygnania

I nadzieją na rychłe przypływu witania

Więc modlę się do Pana aby znów pozwolił

Cudowną Księgę Psalmów smakować dowoli

Nakarmić głodną duszę…

I znów na kolanach

Na ziemi kraju mego chwalić pieśnią Pana

 

Z tomu: Eire. Wiersze irlandzkie VI-XIX wiek. Przełożyli: Ernest Bryll, Małgorzata Goraj-Bryll,

Biblioteka Telgte, ISC s.c., Poznań 2004.

 

Tę i inne modlitwy/wiersze znajdziesz w „Kronikach Iony”.

Opublikowano Dodaj komentarz

Celtowie

Co wydało mi się najbardziej celtyckie w całej celtyckiej Szkocji? Las. Dębowe zagajniki – dla mnie druidzkie gaje. Z pokrywy mchu, którego kolor jest samą esencją zieleni, i który przypomina gigantyczną gąbkę, wyrastają skromne dęby o wąskich, wygiętych wiatrami pniach, oblepione srebrnoszarymi porostami. Trawa, mech, paprocie, drzewa. Nic pomiędzy. Jeśli akurat nie pada, słońce, przesłaniane co chwila wędrującymi od strony morza chmurami, wprawia w ruch cały ten sceniczny obraz. I jak tu nie oczekiwać, że zza najbliższej omszałej skały wyłoni się jakiś druid? A jeśli nie druid, to z pewnością można liczyć na kolejną owcę….

Opublikowano Dodaj komentarz

Kroniki Iony

Kroniki Iony - okładka front

W 563 roku, po upadku Imperium Rzymskiego i najazdach barbarzyńców Europa pogrąża się w chaosie, ważą się losy zachodniej cywilizacji. Kolumba, wpływowy opat i książę irlandzki, zostaje wygnany z kraju do pogańskiej krainy Dal Riata leżącej na zachodnim wybrzeżu dzisiejszej Szkocji. W miejscu zesłania czeka na niego Aedan mac Gabran, odsunięty od swego dziedzictwa syn poprzedniego króla Dal Riaty zamordowanego przez żądnych krwi Piktów. Tych dwoje ludzi – z początku obcych sobie, a z czasem połączonych wspólnym losem – przemierza razem krainę, w której zamiast prawa panuje nieład i plemienne waśnie.

Ich drogę znaczy przelana krew, poświęcenie i utracona miłość.

Interesujące? Kup książkę.

Z recenzji dr Wojciecha Bedyńskiego

Złożoność sytuacji geopolitycznej, religijnej i społecznej Wielkiej Brytanii u progu średniowiecza powoduje, że Kroniki Iony wydają się niemal powieścią z gatunku fantasy. Nic bardziej mylnego. Poza kilkoma wprowadzonymi subtelnie wątkami fantastycznymi, książka wolna jest od skrzatów, demonów i magii. Aura magiczności opisywanego świata wypływa bezpośrednio z mało znanej polskiemu czytelnikowi kultury celtyckiej, surowych realiów północnej Europy tamtych czasów oraz z faktu przeplatania się we wczesnochrześcijańskiej Irlandii wyobrażeń pogańskich z symbolami nowej wiary. (…) Jaka jest zatem książka de Fougerolles? Przede wszystkim to znakomita, wciągająca powieść, którą czyta się jednym tchem. Na pewno trzyma się prawdy historycznej, a tam, gdzie to niemożliwe, Autorka stara się kierować fantazję na tory zbieżne z duchem opisywanej epoki. Znane fakty czynią jej domysły wiarygodnymi, choć oczywiście należy cały czas mieć świadomość, że z pewnością bieg wypadków był w rzeczywistości inny. Jest to niewątpliwie powieść historyczna napisana piórem historyka. Laików może zachęcić do pogłębienia wiedzy o epoce; dla historyków będzie okazją do nakreślenia plastycznej wizji wydarzeń i postaci znanych z materiałów źródłowych. Czasem oderwanie od schematów literatury hagiograficznej i od lakoniczności roczników, a skupienie się na analizie psychologicznej poszczególnych postaci pozwala lepiej zrozumieć bieg historii.

Opublikowano Dodaj komentarz

Dun Ad

http://s0.geograph.org.uk/geophotos/03/18/86/3188632_61578cf8.jpg

To, co zostało z dawnej siedziby królów Dal Riaty, blednie przy innych atrakcjach hrabstawa Argyll – porośnięte trawą wzgórze i przysłowiowa kupa kamieni. Na zielonych – jakżeby inaczej – zboczach Dun Ad pasą się wszędobylskie w tym kraju owce, obojętne na powagę miejsca i kilkanaście wieków historii. Staliśmy na szczycie wzgórza, tam, gdzie w wypolerowanej skale znajduje się odcisk buta – według tradycji miejsce koronacji iroszkockich władców – spoglądając w stronę morza, które pewnie dzisiaj znajduje się dalej niż za czasów Kolumby i Aedana. U stóp mieliśmy niemożliwie zielone szkockie pastwiska, sporadycznie poprzecinane nitkami wąskich dróg. Na łąkach leżały mgły i strzępki chmur, i trzeba było bardzo wysilić wyobraźnię, by na horyzoncie dostrzec to, co Aedan: „….na prowadzącej z południa drodze zobaczył to, na co czekał: królewski orszak Cenel Gabran, wolno i majestatycznie zmierzający do celu. Szlachetne konie z orszaku Eogana lekko brykały, dumnie uniesione włócznie i broń o jasnych rękojeściach odbijały ostatnie promienie światła. Wśród nich, dobrze chroniony ich król, Eogan. I ich królowa Ama… (Paula de Fougerolles „Kroniki Iony”)

Zdjęcie: http://s0.geograph.org.uk/geophotos/03/18/86/3188632_61578cf8.jpg
Opublikowano Dodaj komentarz

Iona

Chodząc pomiędzy krzywymi, omszałymi nagrobkami na przyklasztornym cmentarzu Iony, który według tradycji jest miejscem wiecznego spoczynku władców Szkocji, nie mogłam nie pomyśleć o innej książce i o innym bohaterze. Dorothy Dunnett, autorka niezwykłego cyklu  powieściowego o szesnastowiecznej Szkocji „The Lymond Chronicles” porzuciła kiedyś na chwilę renesansowa Europę i w 1982 roku za bohatera swojej kolejnej opowieści zatytułowanej „King Hereafter” wybrała historycznego Macbetha, który ponoć spoczywa na tym cmentarzu…

Jest w tej, kipiącej od historycznych wydarzeń książce, jeden fragment poświęcony Ionie.
Mamy rok 1034.
„ A monastery to which kings came for burial, or even a pilgrimage, was likely to be very rich. Unerringly, the Vikings had found and sacked it, waited for the altar-silver to accumulate, and sacked it again until, mournfully, the monks had packed their belongings and crossed the sea back to their saint’s native Ireland, where the monastery of Kells opened its arms to become the new home for the church of Columba.” (Dorothy Dunnett, “King Hereafter”, Vintage Books 1998 str. 121).

Gdy Thorfin z Orkadów, przyszły Macbeth, wkraczał na scenę historii w początkach drugiego tysiąclecia, Iona już była legendą, a materialne dziedzictwo Kolumby leżało w gruzach…