Opublikowano Dodaj komentarz

Kroniki Iony

Kroniki Iony - okładka front

W 563 roku, po upadku Imperium Rzymskiego i najazdach barbarzyńców Europa pogrąża się w chaosie, ważą się losy zachodniej cywilizacji. Kolumba, wpływowy opat i książę irlandzki, zostaje wygnany z kraju do pogańskiej krainy Dal Riata leżącej na zachodnim wybrzeżu dzisiejszej Szkocji. W miejscu zesłania czeka na niego Aedan mac Gabran, odsunięty od swego dziedzictwa syn poprzedniego króla Dal Riaty zamordowanego przez żądnych krwi Piktów. Tych dwoje ludzi – z początku obcych sobie, a z czasem połączonych wspólnym losem – przemierza razem krainę, w której zamiast prawa panuje nieład i plemienne waśnie.

Ich drogę znaczy przelana krew, poświęcenie i utracona miłość.

Interesujące? Kup książkę.

Z recenzji dr Wojciecha Bedyńskiego

Złożoność sytuacji geopolitycznej, religijnej i społecznej Wielkiej Brytanii u progu średniowiecza powoduje, że Kroniki Iony wydają się niemal powieścią z gatunku fantasy. Nic bardziej mylnego. Poza kilkoma wprowadzonymi subtelnie wątkami fantastycznymi, książka wolna jest od skrzatów, demonów i magii. Aura magiczności opisywanego świata wypływa bezpośrednio z mało znanej polskiemu czytelnikowi kultury celtyckiej, surowych realiów północnej Europy tamtych czasów oraz z faktu przeplatania się we wczesnochrześcijańskiej Irlandii wyobrażeń pogańskich z symbolami nowej wiary. (…) Jaka jest zatem książka de Fougerolles? Przede wszystkim to znakomita, wciągająca powieść, którą czyta się jednym tchem. Na pewno trzyma się prawdy historycznej, a tam, gdzie to niemożliwe, Autorka stara się kierować fantazję na tory zbieżne z duchem opisywanej epoki. Znane fakty czynią jej domysły wiarygodnymi, choć oczywiście należy cały czas mieć świadomość, że z pewnością bieg wypadków był w rzeczywistości inny. Jest to niewątpliwie powieść historyczna napisana piórem historyka. Laików może zachęcić do pogłębienia wiedzy o epoce; dla historyków będzie okazją do nakreślenia plastycznej wizji wydarzeń i postaci znanych z materiałów źródłowych. Czasem oderwanie od schematów literatury hagiograficznej i od lakoniczności roczników, a skupienie się na analizie psychologicznej poszczególnych postaci pozwala lepiej zrozumieć bieg historii.

Opublikowano Dodaj komentarz

Dun Ad

http://s0.geograph.org.uk/geophotos/03/18/86/3188632_61578cf8.jpg

To, co zostało z dawnej siedziby królów Dal Riaty, blednie przy innych atrakcjach hrabstawa Argyll – porośnięte trawą wzgórze i przysłowiowa kupa kamieni. Na zielonych – jakżeby inaczej – zboczach Dun Ad pasą się wszędobylskie w tym kraju owce, obojętne na powagę miejsca i kilkanaście wieków historii. Staliśmy na szczycie wzgórza, tam, gdzie w wypolerowanej skale znajduje się odcisk buta – według tradycji miejsce koronacji iroszkockich władców – spoglądając w stronę morza, które pewnie dzisiaj znajduje się dalej niż za czasów Kolumby i Aedana. U stóp mieliśmy niemożliwie zielone szkockie pastwiska, sporadycznie poprzecinane nitkami wąskich dróg. Na łąkach leżały mgły i strzępki chmur, i trzeba było bardzo wysilić wyobraźnię, by na horyzoncie dostrzec to, co Aedan: „….na prowadzącej z południa drodze zobaczył to, na co czekał: królewski orszak Cenel Gabran, wolno i majestatycznie zmierzający do celu. Szlachetne konie z orszaku Eogana lekko brykały, dumnie uniesione włócznie i broń o jasnych rękojeściach odbijały ostatnie promienie światła. Wśród nich, dobrze chroniony ich król, Eogan. I ich królowa Ama… (Paula de Fougerolles „Kroniki Iony”)

Zdjęcie: http://s0.geograph.org.uk/geophotos/03/18/86/3188632_61578cf8.jpg
Opublikowano Dodaj komentarz

Iona

Chodząc pomiędzy krzywymi, omszałymi nagrobkami na przyklasztornym cmentarzu Iony, który według tradycji jest miejscem wiecznego spoczynku władców Szkocji, nie mogłam nie pomyśleć o innej książce i o innym bohaterze. Dorothy Dunnett, autorka niezwykłego cyklu  powieściowego o szesnastowiecznej Szkocji „The Lymond Chronicles” porzuciła kiedyś na chwilę renesansowa Europę i w 1982 roku za bohatera swojej kolejnej opowieści zatytułowanej „King Hereafter” wybrała historycznego Macbetha, który ponoć spoczywa na tym cmentarzu…

Jest w tej, kipiącej od historycznych wydarzeń książce, jeden fragment poświęcony Ionie.
Mamy rok 1034.
„ A monastery to which kings came for burial, or even a pilgrimage, was likely to be very rich. Unerringly, the Vikings had found and sacked it, waited for the altar-silver to accumulate, and sacked it again until, mournfully, the monks had packed their belongings and crossed the sea back to their saint’s native Ireland, where the monastery of Kells opened its arms to become the new home for the church of Columba.” (Dorothy Dunnett, “King Hereafter”, Vintage Books 1998 str. 121).

Gdy Thorfin z Orkadów, przyszły Macbeth, wkraczał na scenę historii w początkach drugiego tysiąclecia, Iona już była legendą, a materialne dziedzictwo Kolumby leżało w gruzach…